W Polsce dzięgiel chiński nie jest tak popularny jak w krajach Azji, gdzie jest stosowany w tradycyjnej medycynie od setek lat, ale jest dostępny. Można go kupić w niektórych sklepach zielarskich oraz sklepach z suplementami diety. Także apteki sprzedają dzięgiel chiński. Dostać go można, zarówno w punktach stacjonarnych, jak i w
Chińska religia ludowa , znana również jako chińska religia ludowa , jest ogólnym terminem obejmującym szereg tradycyjnych praktyk religijnych Chińczyków Han , w tym chińską diasporę . Vivienne Wee opisała go jako „pustą miskę, którą można na różne sposoby wypełnić treścią zinstytucjonalizowanych religii, takich jak
2022-11-21 13:21. Na to ogłoszenie fani kanapki Drwal czekali od tygodni, jeśli nie od miesięcy. Najpopularniejsza sieć restauracji typu fast-food oficjalnie potwierdziła datę premiery
Niezabezpieczony zarówno przed wiatrem, jak i wandalami po prostu niszczeje, a intensywnie wybujała przyroda z roku na rok wdziera się coraz głębiej do jego wnętrz. Jedna z większych okolicznych firm, zatrudniająca niegdyś rzeszę pracowników, stoi samotnie na końcu jednej z krańcowych ulic miasteczka, stanowiąc obraz dawnych
Język chiński należy do grupy języków sino-tybetańskich. Występuje w nim dyglosja, czyli rozbieżność między językiem mówionym a oficjalnym. Języka chińskiego wraz ze wszystkimi odmianami i dialektami, według danych z 2019 r., używa około 16% światowej populacji (1,31 mld). Użytkowników samego mandaryńskiego jest ponad 890 mln.
Jak nazywa się ta plamka, którą ma ten konik? 2012-02-01 16:50:08 jak się nazywa pełny tytuł tej piosenki ? 2010-12-25 13:47:07 Jak się nazywa chiński konik ? 2012-02-13 20:55:23
cuPT. Mundurki są tylko wspomnieniem, a na zabawy nie trzeba zakładać białej bluzki i granatowej spódnicy. Jednak czy to jedyne zmiany, jakie zaszły w ciągu ostatnich sześćdziesięciu lat w polskiej szkole?Bożena Woźniak do podstawówki w Warszawie poszła w roku 1950. Technikum ekonomiczne kończyła już we Wrocławiu. W roku 1950 wzorcowy uczeń ubrany był w granatowy mundurek z białym kołnierzykiem (odpinanym) i tarczą (przyszytą) na rękawie. Na plecach miał tornister, a w ręce granatowy worek na kapcie. – Na głowie nosił granatowy beret, ostatecznie granatową czapkę – uśmiecha się. – Mama kupiła mi czapeczkę z kolorowego misia. Przed wejściem do szkoły zdejmowałam ją i chowałam do torby, bo w drzwiach stała dyrektorka i cofała do domu uczniów w nieodpowiednim nakryciu (taki półokrągły ze wzmacnianej tektury) starsi uczniowie zastępowali teczkami.– Mamo, jakimi teczkami? – pyta Anita Głąb.– Takimi zwykłymi, z rączką na grzbiecie.– Dyrektorskimi?– Można tak teczce były książki, na przykład szóstoklasista nosił zeszyty (koniecznie z bibułą) i podręczniki do: polskiego, matematyki, fizyki, historii, geografii, biologii, śpiewu, wychowania technicznego, no i religii. Tak, do religii, bo wtedy uczono jej jeszcze w szkołach. I obowiązkowo piórnik (w młodszych klasach prostokątne, drewniane pudełko z wysuwanym wieczkiem), a w nim ołówki, temperówkę, gumkę, kredki, stalówki i obsadki, jakaś szmatka do wycierania stalówki. Bo wieczne pióro było dla starszych uczniów. Małolaty pisały zwykłymi piórami. W ławkach były nawet specjalne otwory na kałamarze. – Takie ławki to ja jeszcze pamiętam – śmieje się Grzegorz i Grzegorz Głąbowie rozpoczęli naukę praktycznie w tym samym czasie. Grzegorz w roku 1976, Anita dwa lata później. Uczniowie obowiązkowo nosili wtedy fartuszki (stylonowe, brrr), z białym kołnierzykiem (przyszywanym lub przypinanym) i tarczą na rękawie. W worku mieli obuwie zmienne – nieśmiertelne juniorki. Jeśli zostały w domu, nie raz, nie dwa trzeba było po nie wracać.– W starszych klasach po wyjściu ze szkoły zdejmowałam fartuch, bo to wstyd był wracać w nim do domu – śmieje się Anita Głąb. – Szczególnie kiedy dostałam rewelacyjny sweter, francuski, z pierwszych klasach obowiązkowo książki i zeszyty nosiło się w tornistrach. Te może nie były szczególnie atrakcyjne, ale już piórniki stanowiły powód do dumy.– Najmodniejsze były chińskie, zamykane na magnesy – mówi Grzegorz.– I koniecznie chińskie, pachnące gumki – dodaje sprawa, że zaraz przyszedł kryzys i szkolna wyprawka zrobiła się bardziej siermiężna, rodzice polowali na zeszyty, kredki i szkole średniej rygory były już luźniejsze. Mundurków nie było, od uczniów wymagano „schludnego” i niezbyt ostentacyjnego ubierania się. Makijaż nie był mile widziany, farbowanie włosów także. Chłopcom zalecano marynarkę. – Ja kończyłem technikum żeglugi śródlądowej – mówi Grzegorz. – Mundur nosiłem więc do matury. Inna sprawa, że za moich czasów większość nauczycieli tolerowała dżinsy, jeśli ktoś wymagał pełnego munduru, to na dżinsy zakładało się szkolne spodnie.– A pamiętacie reklamówki? – uśmiecha się Anita. – Zeszyty i książki nosiłam w zachodnich reklamówkach kupowanych za pięć złotych pod Feniksem (wrocławski dom towarowy). Z napisem Aldiczy zdjęciem galopującego konia.– Modne były też raportówki – mówi Grzegorz. – I kurtki moro farbowane na czarno. Za te kurtki ganiało nas książek niewiele się zmienił od lat 50. Z tornistrów zniknęły podręczniki do religii, znalazły się za te do przysposobienia (rocznik 1993) i Michał (rocznik 2002), dzieci Anity i Grzegorza, zaczynały szkołę już w XXI wieku. Poza krótką przygodą z mundurkami za czasów ministra Romana Giertycha, właściwie ograniczeń w stroju szkolnym nie odczuwają.– Ograniczeń nie było, był za to festiwal mody – wzdycha Monika. – Przychodziła moda na jakieś buty, spodnie czy bluzki i obowiązkowo trzeba było je mieć. Metka była współczesnych tornistrach można napisać pracę naukową. Monika zwracała uwagę na to, jaki bohater kreskówki zdobi jej plecak i piórnik. W szkole Michała pojawili się już uczniowie z plecakami na kółkach... Żeby nie było wątpliwości, ciągną je zwykle rodzice. W tornistrze (teczce, reklamówce czy raportówce) musiało starczyć miejsca na drugie śniadanie. W latach 50. i 60. ubiegłego wieku zapakowane, zamiast w śniadaniówkę, w specjalny płócienny woreczek. Czasem na zajęciach technicznych dziewczynki pracowicie szyły, a potem wyszywały takie Woźniak pamięta, że w pierwszych klasach do śniadania dostawała kakao, Anita i Grzegorz na przerwie śniadaniowej pili ciepłe mleko (zawsze były awantury o kożuchy pływające w tym mleku). Monice herbatkę parzyła w klasie nauczycielka, ale na herbatkę musieli wcześniej zrzucić się rodzice. Michał podtrzymuje tradycję rodziców – dostaje do śniadania szkolne mleko w kartoniku, a na dodatek dwa razy w tygodniu warzywa lub owoce.– Śniadanie najlepiej jadło się w toalecie – śmieje się Anita. – Siadałyśmy z dziewczynami na szerokich parapetach, wcinałyśmy kanapki i na potęgę był obiad w stołówce. Nauczyciele siadali przy swoim stole, a uczniowie przy swoich stolikach.– Wszystkie przykryte były obrusami z ceraty – wspomina Bożena Woźniak – a jedzenie podawała nam jedna z dwóch zatrudnionych w szkole pamięta zupę nalewaną z wiadra. Zupę mógł zjeść każdy uczeń, płaciło się tylko za drugie danie.– U był katering – uśmiecha się Monika. – Skończyły się darmowe zupy dla uczeń mógł się zabrać do pracy na lekcjach. Monika i Michał śmieją się, patrząc na zdjęcia ławek z kałamarzami. Oni znają już tylko stoliki z krzesełkami dopasowanymi do wzrostu uczniów. Tablica niewiele się różni od tej z połowy dwudziestego wieku – ma inny kolor. Jest zielona, a nie czarna.– U nas w podstawówce i gimnazjum w niektórych gabinetach były tablice na specjalne mazaki – uśmiecha się Asia, szesnastoletnia sąsiadka Anity i Grzegorza. – Mieliśmy także cud techniki, tablice interaktywne. W gimnazjum nie pamiętam, żeby wykorzystano je do jakieś lekcji. A w podstawówce może ze trzy razy. Zresztą wisiała w gabinecie do religii, a nasza katechetka nie miała ochoty pokazywać nam jej Michał i Asia znajdują jeden wspólny element wszystkich klas: głośnik zawieszony nad Woźniak pamięta, że w technikum ekonomicznym był projektor i w auli puszczano uczniom filmy. Anita i Grzegorza zamyślają się – może w świetlicy stał jakiś telewizor, ale szkoła lat 80. nie była szczególnie dobrze wyposażona. Do nauki wystarczały normalne pomoce: mapy, różne tablice, mikroskop i nieśmiertelne drewniane linijki, którymi posługiwano się przy tablicy na matematyce. – Taką linijką można było oberwać po łapie – mówi Grzegorz. – W technikum mieliśmy nauczyciela, który potrafił strzelić wskaźnikiem po karku. Ale nikt się nie Woźniak kręci głową. U niej w szkole nie stosowano kar cielesnych. Zdarzyło się stanie w kącie lub za drzwiami na korytarzu. I przepisywanie po kilkaset razy: „Nie będę rozmawiał na lekcjach”.Monika i Michał patrzą na siebie zdumieni: – Linijką po łapach? W jakich czasach wy żyliście? Dzisiaj nauczyciele nawet za bardzo nie krzyczą...– Byli tacy profesorowie, przed którymi uczniowie stawali prawie na baczność – mówi Bożena Woźniak. – Ale byli i tacy, którzy nie potrafili zapanować nad klasą.– Nauczycielka francuskiego, jak chciała żebyśmy się uczyli lub odpowiadali na jej pytania to przekupywała nas cukierkami – śmieje się wzrusza ramionami: – Teraz jest tak samo, są nauczyciele, których uczniowie szanują i tacy, którzy nie mają żadnego posłuchu w się za to biurko nauczyciela. Anita, jej mama i Grzegorz pamiętają, że na stoliku leżał dziennik, jakiś kalendarz i obowiązkowo stała szklanka z kawą lub herbatą.– Nauczycielki gotowały wodę w klasie, takimi grzałkami turystycznymi – mówi na biurku, obok dziennika, jest stos papierów do wypełnienia, a w młodszych klasach sporo kserowanek dla uczniów. Asia dodaje, że w jej gimnazjum nauczyciele mieli też komputery. Inna sprawa, że w większości były to stare w latach 80. uczniowie biegali po dziennik klasowy, jeśli nauczyciel go zapomniał. Teraz to ważny dokument, którego uczeń nie ma prawa wziąć do ręki. I są szafki. Anita wzdycha, że to prawdziwa rewolucja. Szafki w szatniach i te w klasach na podręczniki i przybory szkolne. Zmieniły się sposoby porozumiewania się nauczycieli z rodzicami.– Każdy obowiązkowo miał dzienniczek, do którego nauczyciel wpisywał każdą ocenę – mówi Anita.– Czasem nawet dwa dzienniczki, jeden dla nauczycielki, drugi dla mamy – śmieje się Grzegorz.– Dzisiaj są e-dzienniki, które teoretycznie pozwalają rodzicom na codzienną kontrolę szkolnych poczynań dzieci – dodaje Anita. – Ale ja wolałam papierowe dzienniczki, mam problemy z nie ukrywa, że tęskni za szkolnymi zabawami i żałuje, że nie można już w szkole organizować studniówek czy balów gimnazjalnych.– Szkolna zabawa miała swój urok – śmieje się Anita, absolwentka sfeminizowanego liceum pielęgniarskiego. – Kiedy przyszli zaprosić nas na potańcówkę chłopcy z technikum, omal nie pospadałyśmy ze schodów z Woźniak wspomina swoje zabawy szkolne: – Tylko do godziny ósmej i tylko w białych bluzeczkach do granatowych spódnic.– W białej bluzce? Żartujesz, mamo – mówi Anita.– Skądże, bluzka i spódniczka, żadnych uważa, że dzisiaj w szkole jest więcej procedur – regulamin szkoły, regulamin oceniania, papierologia.– Kiedyś uczeń miał prawa i obowiązki, dzisiaj ma same prawa – stwierdza. – Niestety, nie przekłada się to na wiedzę. Jest taki dowcip o maturach. Matura z matematyki, rok 1963: drwal dostaje 100 złotych za metr ściętego drewna. 4/5 z tych stu złotych to koszty uzyskania. Oblicz, ile zarobi drwal. Matura z matematyki, rok 2013: drwal dostaje sto złotych za metr ściętego drewna. Pokoloruj drwala...Reformy, które zmieniały szkołęZaraz po II wojnie światowej szkolnictwo wyglądało tak, jak pod koniec 20-lecia międzywojennego. Ale nie trwało to po wyborach do Sejmu Ustawodawczego w 1948 roku władza zakasała rękawy, by ofensywę ideologiczną przeprowadzać też w szkołach. Podstawą miała być ideologia marksistowsko--leninowska, przedstawiająca Związek Radziecki jako głównego sojusznika Polski Ludowej. W programie obowiązkowym pojawił się język rosyjski. Wprowadzono także 7--klasową szkołę podstawową, która była obowiązkowa. Chodzili do niej uczniowie w wieku od 7 do 14 lat. Edukację można było kontynuować w szkołach ogólnokształcących lub zawodowych, przygotowujących młodzież do pracy w rozrastającym się przemyśle. Ustawa z 1958 roku umożliwiała zatrudnienie młodych ludzi w fabryce, o ile kontynuowali swoją edukcję. By wyjść naprzeciw tym potrzebom, tworzone były szkoły przyzakładowe. Kolejną reformę szkolną wprowadzono ustawą z 1961 roku. Reorganizowała ona szkoły podstawowe, dodając im jedną klasę. Na mocy prawa obowiązek szkolny przedłużony został do 17. ro-ku życia. Potwierdzono także świecki charakter szkoły, przenosząc naukę religii do sal katechetycznych. W latach 1962-1971 zwiększono nakłady na oświatę, która otrzymała dodatkowy zastrzyk pieniędzy zebranych pod hasłem „1000 szkół na 1000-lecie Państwa Polskiego”. W efekcie w ciągu sześciu lat wybudowano blisko 1200 „tysiąclatek”. W 1971 r. rozpoczęto prace nad nowym modelem edukacyjnym, które miały np. stworzyć 10-letnią szkołę średnią. Koncepcję porzucono 10 lat później ze względu na niezbyt jasny charakter zmian oraz brak środków szkolnictwa przeorganizowała reforma oświatowa, która została opracowana przez rząd Jerzego Buzka w 1999 roku. Czas nauki w szkole podstawowej skrócono do 6 klas. Stworzono od postaw gimnazjum, do którego uczniowie chodzą przez trzy lata. Kolejnym etapem edukacji są szkoły ponadgimnazjalne: trzyletnie licea ogólnokształcące, czteroletnie technika lub trzyletnie szkoły zawodowe. Powstały też trzyletnie licea profilowane. Nad systemem zewnętrznych egzaminów czuwa Centralna Komisja przełom dokona się w 2014 roku, kiedy to rodzice nie będą mieli już wyboru i poślą sześciolatki do pierwszej klasy. AMW
Michal13 dodał dowcip do kategorii głupi, zaktualizował 22 sty 2016.
Dowcip #10066 dodany o 12:14 w kategorii zagadki Jak się nazywa Chiński złodziej mazaków? Kosimazaki A jak drwal? Piłajajamucharata A jak po czesku wiewiórka? Kociazapierdalajka Ocena: 1 / 1
Drzewo chusteczkowe, biała dama, drzewo duchów − pod tymi tajemniczymi nazwami kryje się jedno z najpiękniej kwitnących drzew z dalekiego Orientu. Oto wszystko co warto wiedzieć o uprawie dawidii chińskiej. Kto widzi kwitnącą dawidię po raz pierwszy, ten przeciera oczy ze zdumienia. Jak to możliwe, by w koronie drzewa powiewały tysiące śnieżnobiałych chusteczek? Tajemnica wyjaśni się, gdy przyjrzymy się gałązce „drzewa chusteczkowego” – jak się je potocznie nazywa – z bliska. Davidia involucrata to drzewo o szerokiej, rozłożystej koronie, osiągające w naturze do 20 m wysokości. Występuje w kilku prowincjach południowych Chin, w górskich lasach na wysokości 1100-2600 m Jedyny w swoim rodzaju gatunek odkrył w 1868 roku francuski zakonnik, a zarazem przyrodnik obeznany z roślinami, zwierzętami i minerałami – Armand David. Ponownie znalazł drzewo w 1897 r. francuski misjonarz Paul Guillaume Farges. Wreszcie, na początku XX wieku, w 1902 roku, angielski „łowca roślin”, Ernest Henry Wilson, przywiózł z Chin do Anglii większą ilość nasion, dzięki czemu dawidia zaczęła podbijać europejskie parki i ogrody. Dawidia chińska jest gatunkiem rzadkim, toteż w Chinach została uznana za zagrożoną wyginięciem i wpisana do „Czerwonej księgi roślin”. Jej pień jest pokryty łuszczącą się korowiną barwy cynamonowej. Soczyście zielone sercowate liście przypominają liście lipy, brzeg mają piłkowany, a pod spodem są delikatnie omszone. Młode mają barwę brązową, jesienią zaś przebarwiają się na żółto. Na jednym drzewie wyrastają zarówno kwiaty jednopłciowe: męskie i żeńskie, jak i obupłciowe. W kulistym kwiatostanie, zwisającym na długiej szypule, przeważają kwiaty męskie z purpurowymi pylnikami, żeński jest często tylko jeden i wyróżnia się swoją wielkością. Po kwitnieniu (maj i czerwiec) zawiązuje się zwykle jeden owoc – brązowy pestkowiec wielkości małej śliwki, zawierający 3-5 nasion. W europejskich ogrodach uprawia się prawie wyłącznie mniej wrażliwą odmianę Vilmorina, var. vilmoriniana, która występuje tylko w Syczuanie i różni się od formy typowej liśćmi nagimi na spodniej stronie. Starsze kwitnące drzewa można podziwiać przede wszystkim w ogrodach botanicznych i kolekcjach dendrologicznych w strefie cieplejszego klimatu umiarkowanego. Zasadniczo tolerują spadek temperatury do -25°C, ale potrafią też zaskakiwać znacznie wyższą mrozoodpornością. Młode drzewka dawidii chińskiej oferowane są przez niektóre renomowane szkółki, ale najlepiej i najwygodniej kupować je w internetowych sklepach ogrodniczych. Handlowcy często używają chwytliwych określeń, takich jak „drzewo duchów” czy „biała dama”. Pamiętajmy o tym, że oprócz dzikiego gatunku spotyka się też odmianę 'Sonoma', która znacznie wcześniej wchodzi w okres kwitnienia. Dawidię można również spróbować rozmnożyć samemu przez sadzonki lub odkłady, a także z siewu, ale wtedy na jej kwitnienie trzeba czekać kilkanaście lat. Oczyszczone z miąższu pestki wysiewamy jak najszybciej po zbiorze do skrzynki napełnionej torfowym substratem i przez zimę przetrzymujemy w temperaturze kilku stopni powyżej zera. Musimy uzbroić się w cierpliwość, bo kiełkowanie następuje nieraz dopiero po 18 miesiącach. Stanowisko, uprawa, zabiegi W zachodniej części Polski uprawa dawidii jest jak najbardziej możliwa. Tylko młode drzewka, do piątego roku życia, wymagają starannego okrywania na zimę. Gleba powinna być żyzna, próchniczna, głęboka i niezbyt sucha, a stanowisko słoneczne lub najwyżej lekko ocienione, osłonięte od zimnych i wysuszających wiatrów. Maksymalna wysokość drzewa to 10-12 m, najlepiej prezentuje się ono z większej odległości. Jego wielką zaletą jest dobra zdrowotność – nie bywa atakowane przez szkodniki ani choroby. Nie wymaga cięcia, jedynie pędy obumarłe i uszkodzone trzeba usuwać wczesną wiosną. Glebę wokół młodych egzemplarzy warto ściółkować skoszoną trawą lub przekompostowaną korą dwa razy do roku: na wiosnę i jesienią, a dodatkowo można stosować nawóz mineralny dla róż w dawkach podanych na opakowaniu.
Podaj swoje imię: Z kąd wywodził sie Konfucjusz ? Rzym Chiny Grecja Włochy W którym roku zmarł Piccaso ? 1980 1973 1971 1965 10 stopień w skali Beauforta to ... huragan sztorm powiew cisza Kiedy odbyły sie pierwsze letnie igrzyska nowozytne? 1900 1899 1896 1872 Najwyższa, wieńcząca część kolumny lub filara to ... głowienka głownia głowica głowa Która z rzek ma największe dorzecze ? Nil Missisipi Jangcy Amazonka Bóg słońca czczony w starożytnym Egupice to ... Seth Szu Ra Amon Teatrzyk Zielona Gęś stworzył ... Leśmian Miłosz Gałczyński Bacztński Głośno w muzyce to ... allegro piano forte presto Pierwsza księga Starego Testamentu to... genesis gejtaw gemma gemini Jakie jezioro jest najgłębsze na Ziemi ? Titicaca Bajkał Tanganika Eire Osoba dowodząca jachtem to ... majtej sternik kapitan bosman Kto wynalazł telefon ? Watt Hofmann Bell Edison Jaki liść znajduje się na fladze Kandy? klonu osiki jarzębiny dębu Jak nazywa się jednostka natężenia prądu elektrycznego? amur ampla amper amp Święta księga islamu to .... Wedy Koran Tora Biblia Jak nazywa sie dziedziba władz miejskich gmina pałac ratusz katedra Kto pokonał smoka wawelskiego? karczmarz burmistrz drwal szewczyk Jak nazywa sie tylna cześć statku? maszt rufa burta dziób Kto zjadł w bajce babcię i Czerwonego Kapturka? tygrys wilk niedźwiedź ryś
jak sie nazywa chiński drwal